TeaDrinker TeaDrinker
1555
BLOG

NIE RÓBMY POLITYKI, MÓWMY O NIEJ!

TeaDrinker TeaDrinker Polityka Obserwuj notkę 39

 

Donald Tusk, niezaspokojony ostania kłótnia w rządzie o gospodarce, zażyczył sobie, jako, że jest panem i władcą debaty. Poddańska TVN24 od razu rzucił się na pomysł, licząc, że dziś Tusk ich pochwali. Tusk popychany przez PR-owców, pragnie debaty, chce skopać komuś tyłek przed wyborami. Musi pokazać to czego się nauczył z mądrych książek i raportów. Widać, że sytuacja PO jest zła, bardzo zła.

W ostatnich debatach, zawsze wygrywała PO. Powiedzmy sobie szczerze – PiS jest w starciach bezpośrednich, takich jak debata dość słaby. Po pierwsze z powodu swojego spokoju, a po drugie, z powodu zażartości przeciwnika. Platforma czuje się mocna w debatach, czy jak to nazwała Ufka „igrzyskach” i wie jak to wykorzystywać. W tym przypadku w medialnej sytuacji pomaga mowa-trawa i dobry wygląd. Tusk wie, że wystarczy, by nauczyć się kilku faktów, by podbić serca „ciemnego ludu”. Zapewne liczy także, że sprowokuje w debacie Kaczyńskiego, ale jak pokazała sejmowa debata prezes PiS się hamuje.

Debata wymaga ogromnej wiedzy, nawet jeśli Tusk nie musi się uczyć, bo będzie chciał nadrabiać PR-em i mową-trawą, to coś przeczytać musi. Wszystkie te przygotowania kosztują, potrzeba czasu, siły i ludzi by zorganizować całe widowisko. Dodatkowo, Tusk postanowił zorganizować te debaty dzień w dzień, za każdym razem na inny temat. Żeby to wszystko przygotować potrzeba dużo wysiłku, wiec nie sądzę, że Platforma zaproponowała to tak spontanicznie i bezcelowo, mogłoby się wydawać.

Ta nagła chęć zorganizowania serii debat wskazuje, że mimo, sondaży dla Platformy optymistycznych, czuje się ona przyciśnięta przez PiS. Sondaże, które podstawiają nam media, są zwykle bardzo niedokładne, gdyż na tak małej liczbie respondentów nie sposób pokazać rzetelnych liczb. Partie zazwyczaj zamawiają swoje sondaże, na większej liczbie osób, przez co sondaże są bardziej obrazowe. Tak to właśnie Tusk mógł dowiedzieć się, że Platforma tak naprawdę nie ma zapewnionego zwycięstwa, a schlebiające sondaże mediów, uśpiły jego i partię. Teraz czują oddech PiS na karku i musieli użyć swojego największego atutu, jakim niewątpliwie jest prezencja i mowa-trawa w debacie. Potrzebują tego niezmiernie. Dodatkowym plusem całej sytuacji był fakt, że każdy ruch PiS i Jarosława Kaczyńskiego byłby wypełnieniem ich planu. Jeśli się zgodzi, to Tusk w debacie będzie się starał go pokonać, jeśli zaś Kaczyński się nie zdecyduje nagle stanie się tchórzem, co przy trzytygodniowym rozdmuchiwaniu w mediach również pomogłoby PO.

Zastanawia mnie jednak sens tej debaty, bo przecież wczorajszą debatę można było dobrze wykorzystać, jednak nie zrobiono tego, tylko próbowano ze wszystkich sił sprowokować kłótnię i zażartą wymianę epitetów. Skłaniam się tu do wersji Ufki, że Tuskowi nie udało się sprowokować Kaczyńskiego, więc spróbuje to zrobić podczas debaty. Tusk proponując tą debatę nie ma w intencjach pomóc Polsce, kieruje się tu tylko i wyłącznie chęcią, czy wręcz musem podciągnięcia się w sondażach. Oczywiście on będzie twierdził cos zupełnie innego. Jednak nawet jeśli na sercu mu jest sprawa kryzysu, socjalu itd. to dlaczego woli o nich gadać z „nic niemającą do powiedzenia opozycją”, zamiast wykonywać swoich obowiązków i pracować, by kryzysu nie było, pomagać Polsce? Przekaz od Tuska idzie prosty - wolę gadać o polityce niż ją robić. Po co zapobiegać kryzysowi, jak można o nim pogadać? Po co wprowadzać ulgi podatkowe dla rodzin wielodzietnych, jak można tylko rozmawiać o oktomamach? Tusk ma rację gadajmy o polityce, nie róbmy jej!

Tusk pewny, że PiS nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji, teraz zapewne jest zaskoczony. Podczas konwencji PiS, prezes Kaczyński, przyjął zaproszenie pod warunkiem, że to Tusk i jego ministrowie przyjdą na już od dawna zapowiadane spotkania wyborcze, debaty programowe organizowane przez PiS. Kaczyński zapewnił także, że Donald Tusk również może przyjść i wziąć udział w debacie. Czy skorzysta zobaczymy.

Ten ruch jest bezwątpienia majstersztykiem, bo stawia Tuska w odwrotnej sytuacji – stchórzy, czy przyjdzie by przegrać? Wydaje mi się jednak, że debaty w najbliższym terminie nie są potrzebne, a już na pewno nie w zapowiadanej ilości. Ważny też jest „teren” na którym debata ma się odbyć. Potrzeba tu neutralnego miejsca, gdzie daleko będzie od układanych wcześniej pytań, od układów, od wspierania kogoś przez dziennikarzy. Nie jest tym terenem, ani TVN24, ani spotkania PiS. Ale może Salon24live? Co Pan na to, Panie Igorze?J

TeaDrinker
O mnie TeaDrinker

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka